Prologue || The Meeting.

 Palce Justina Biebera bębniły niecierpliwie na gładkim, mahoniowym stole, jak kilku innych pracowników sprawdził czas na zegarku Rolex.
-Przepraszam Pana, ale gdzie jest ten współpracownik?- Justin zapytał Pana Dave'a Cassit, założyciela kancelarii prawnej Cassit Sons.
-Naprawdę przepraszam za moje przeprosiny- niska brunetka dyszała, gdy wbiegła do pokoju. -Tak naprawdę, nie mam wymówki na moje spóźnienie.
-W porządku panno Moore. Możemy zacząć spotkanie?- Pan Cassit ogłosił, inni współpracownicy i prawnicy zareagowali szybko. Jednak Justin był zaintrygowany kobietą, którą własnie zobaczył.
Studiował jej ruchy. To jak ciągle poprawia swoje długie, ciemne włosy, stuka paznokciami o blat lub zgryza wargę, kiedy czytała akta leżące przed nią. Nie wiedział kim była lub z jakiej firmy przyszła, ale polubił ją. W jego oczach była olśniewająca, może tak samo jak w oczach co drugiego mężczyzny w tym pokoju. Miała głębokie dołeczki na środkach obu policzków i piękne niebieskie oczy.
-Panie Bieber, jaka jest twoja opinia?- Zapytał Pan Cassit, kiedy skończył omawiać swoją propozycje w sprawie remontu budynku. Justina tak na prawdę to nie obchodziło, po prostu chciał swoją robotę. Gdyby otrzymał większe biuro w tym procesie też nie miał by nic przeciwko.
-To brzmi świetnie, myślę, że wszystko powinno się udać- skinął głową, pozwalając na poprowadzenie spotkania do końca. To nie było interesujące, żadna z opinii pracowników. To było zbyt piękne, kiedy każdy został odwołany, każdy z wyjątkiem Justina Biebera i Lexi Moore.
-Justin, chcę, abyś poznał moją siostrzenice Lexi.
-Przepraszam, siostrzenica?- Justin prawie się udusił, nie wierząc, że piękna kobieta przed nim była siostrzenicą mężczyzny, u którego pracował odkąd skończył osiemnaście lat.
-Tak. Właśnie ukończyła Princeton, chciałbym, aby wasza dwójka pracowała razem nad sprawą Morgana- Justin oblizał swoje usta, wycierając dłonie w spodnie. -W sumie to nie macie wyboru. Będziecie pracować razem. Ucz ją i pokaż jak pracują najlepsi prawnicy w Bostonie.
-Tak, proszę pana- odchrząknął, kiedy Pan Cassit wyszedł z pomieszczenia.- Miło mi cię poznać, panno Moore- Justin uśmiechnął się, wyciągając przed siebie swoją dłoń. Chwyciła ją, odwzajemniając nieśmiałym uśmiechem.
-Ciebie również panie Bieber. To będzie przyjemność pracować dla ciebie- uwolniła swoją dłoń.
Jego oczy wędrowały w górę i w dół po jej ciele, zahipnotyzowane jej pięknymi, kobiecymi kształtami. Zdjęła marynarkę odsłaniając przed jego głodnymi oczami jej pełną figurę.

~*~

Dodaję pierwszy rozdział, a raczej prolog opowiadania, którym osobiście się bardzo jaraaam! Już dłużej nie wytrzymałam. Opowiadanie jest dosyć erotyczne, ale tylko tak "troszeczkę". Mam nadzieje, że Wam się spodoba.. Komentujcie, no i do następnego, który wydaje mi się, że nie pojawi sie prędko chyba, że zobacze, że jest Was tutaj dużo.

#muchlove

Robi ktoś szablony? Potrzebuję czegoś ładnego, żeby Wam się dobrze czytało.